sobota, 27 lutego 2010

Dzień z życia kobiety w Arabii Saudyjskiej

Zapraszam do obejrzenia ciekawego filmu, który traktuje o sytuacji kobiet w Arabii Saudyjskiej. Kobieta, która jest jego bohaterką odpowiada na wiele pytań dotyczących stroju, zachowań oraz tego, co kobiety mogą i czego nie mogą robić. Film w języku angielskim. 



Zmiany w Arabii Saudyjskiej

Król Abdullah postanowił zmienić prawo i ułatwić życie Saudyjkom. Już niedługo kobiety prawniczki będą mogły pojawiać się w sądach, a nie jak było do tej pory, pracować tylko w biurach sądowych. Jest to spory krok na przód.

Jak podaje BBC reforma przeprowadzana przez króla Abdullaha bardzo zmieni oblicze saudyjskiego sądownictwa. Prawniczki będą mogły uczestniczyć w procesach rodzinnych, czyli na przykład w procesach rozwodowych czy też takich, które decydują kto otrzyma prawo opieki nad dziećmi. Będzie to wielki postęp, ponieważ do tej pory kobiety-prawniczki mogły pracować jedynie w biurach sądowych. Ich obecność na sali rozpraw była zakazana.

Reforma ułatwi też życie Saudyjek. Będą one mogły przeprowadzić niektóre procedury sądowe bez obecności męskiego świadka, co jest obecnie wymagane. 

Jak widać sytuacja Saudyjek zaczyna zmieniać się na lepsze. Widocznie takie zmiany są nieuniknione. Jednakże ciągle kobiety w Arabii Saudyjskiej nie będą mogły prowadzić samochodów, przebywać w miejscach publicznych razem z niespokrewnionymi mężczyznami (nawet w parkach jest oddzielna strefa dla kobiet i dzieci), nie będą mogły swobodnie podróżować bez zgody mężczyzny. 

środa, 24 lutego 2010

Muzułmanie a joga

Zastanawiałam się, czy muzułmanie mogą praktykować jogę, która ostatnio stała się bardzo modna także w Polsce. Okazuje się, że nie mogą, gdyż akurat ten sport jest haram. Dlaczego?

Otóż joga jest jednym z systemów filozofii indyjskiej, który uznaje autorytet Wed. Zajmuje się związkami jakie zachodzą między ciałem, duchem oraz świadomością. W skrócie można uznać, iż ćwiczenia jogiczne praktykuje się w celu rozwoju duchowego oraz fizycznego. Ćwicząc dyscyplinujemy zarówno ciało jak i ducha.

I tutaj właśnie zaczyna się problem. Według muzułmanów joga zawiera w sobie pewne rytuały o charakterze religijnym i filozoficznym sprzeczne z islamem. Podobno niektórzy jogini twierdzą, że podczas ćwiczeń nawiązują kontakt z duchami, w które wierzą. To powoduje, że joga staje się dla muzułmanów haram, ponieważ istnieją w niej jednoznaczne powiązania ze spirytualizmem.Abdul Shukor Husin - przewodniczący Malezyjskiej Rady Fatw stwierdził, iż joga może nawet doprowadzić do zaniku wiary wśród muzułmanów, dlatego ci nie powinni jej praktykować.
Co ciekawe w Iranie prężnie działają szkoły, w których jogę może praktykować każdy - od dziecka po osobę w zaawansowanym wieku. Ale już w Malezji zakazano tychże ćwiczeń choć wiele osób praktykowało jogę i zapewne nadal to robi. Kobiety, które wypowiedziały się w filmie, który zamieściłam poniżej stwierdziły, że ćwiczą jogę ze względu na jej właściwości fizyczne. Nikt nie chodzi na zajęcia by koncentrować się na duszy i spirytualizmie. Jedna z pań powiedział, że ćwiczenia pomogły jej nawet bardziej koncentrować się podczas codziennych modlitw. Jak to jest, że np. w Malezji joga jest sprzeczna z zasadami islamu (według Rady Fatw), a w Iranie muzułmanie mogą swobodnie uczęszczać na zajęcia i w asanach dopatrują się podobnych wartości jak podczas modlitwy? Pod tym linkiem znajduje się oferta jednej szkoły jogi w Teheranie: http://www.yogafinder.com/yogacity.cfm?yogacountry=Iran 
W Polsce muzułmanie również nie powinni praktykować jogi. Jak można przeczytać w banku fatw: 
"Wszelkie sporty są dozwolone w islamie, jeżeli ich praktykowanie nie jest związane z czynnościami lub zachowaniami niedozwolonymi. Joga zawiera pewne rytuały o charakterze religijnym, mające na celu szkolenie i dyscyplinowanie duszy. Są osoby, które twierdzą, że istnieje duchowy kontakt między nimi a ukrytymi duchami (w które wierzą) i w ten sposób nawiązują z nimi kontakt. Na podstawie powyższego, można określić jogę jako sport niedozwolony (haram) dla muzułmanów, ze względu na jej oczywiste powiązanie ze spirytualizmem. Muzułmanie jednak mają do wyboru cały szereg innych sportów, i wiele zgodnych z prawem islamskich sposobów doskonalenia własnych duszy, które mogą uprawiać bez przeszkód."
http://sites.google.com/site/bankfatw/Home/sport-rozrywka-rekreacja/joga



niedziela, 21 lutego 2010

Król stanął w obronie dziennikarki

Saudyjska dziennikarka Rozanna al-Jami została skazana na karę chłosty (60 batów) za udział w przygotowaniu i promowaniu kontrowersyjnego programu telewizyjnego. Jednak kobieta uniknie kary. Taką decyzję wydał król Arabii Saudyjskiej Abd Allah ibn Abd al-Aziz as-Saud. 

Rozanna al-Jami jest prawdopodobnie pierwszą saudyjską dziennikarką, która została skazana na karę chłosty. Wszystko przez jeden program satelitarnej telewizji libańskiej LBC, która jest również odbierana w Arabii Saudyjskiej. W owym programie pewien Saudyjczyk otwarcie i szczerze mówi o seksie. Za swoje wystąpienie zapłaci wielką cenę - został skazany na aż 1000 batów i 5 lat pozbawienia wolności!

Program zaszokował i zbulwersował wielu ludzi w konserwatywnej Arabii Saudyjskiej. Resort Kultury zamknął biuro telewizji LBC w Dżuddzie. Także trzej inni mężczyźni, którzy wzięli udział w programie zostali skazani na kary więzienia. 

Król postanowił, że sprawą dziennikarki ma się zająć komisja Ministerstwa Kultury i Informacji. Decyzja monarchy zaskoczyła prokuratora, który oskarżył Rozannę, a po wyroku uznał, że sąd obszedł się z nią bardzo łagodnie. Gazeta "Arab News" poinformowała w poniedziałek, że ów prokurator złożył już odwołanie od wyroku. Jednak Arabia Saudyjska jest monarchią absolutną, więc nie ma wątpliwości, że decyzja króla, który jest zarazem szefem rządu, zamyka sprawę wychłostania dziennikarki.

Arabia Saudyjska jest bardzo konserwatywnym krajem. Przestrzegana jest tam segregacja płci w miejscach publicznych a także w prywatnych domach. Seks przedmałżeński jest zakazany. Jeśli się zdarzy winowajcy grozi kara chłosty, a w niektórych przypadkach nawet śmierć. Jak widać nawet publiczne wypowiadanie się na temat seksu może nieść za sobą bardzo poważne konsekwencje. 
Za: 
http://www.tvn24.pl/12691,1625696,,,krol-uratowal-dziennikarke-przed-chlosta,wiadomosc.html

sobota, 20 lutego 2010

W Europie ciągle trwa awantura o burki

To, że władze europejskich krajów, takich jak: Francja, Wielka Brytania, Włochy, Dania, Austria czy też Holandia, chcą zakazać noszenia burek i zasłon na twarzach wiadomo już od jakiegoś czasu. Politycy powołują się na przepisy mówiące o równouprawnieniu płci, tożsamości i bezpieczeństwie.

Często muzułmańskie stroje, które zasłaniają całe ciało są wykorzystywane przez przestępców. Tak stało się 6 lutego do budynku podparyskiej poczty, do której weszły dwie kobiety. A przynajmniej tak pomyśleli urzędnicy, gdyż obie były od stóp do głów zamotane w burki. Wkrótce okazało się, że pod chustami ukryło się dwóch uzbrojonych po zęby mężczyzn, którzy w kilka minut obrabowali kasę. Epizod zdarzył się jak na zamówienie tych francuskich polityków, którzy w imię bezpieczeństwa narodowego domagają się całkowitego zakazu noszenia w miejscach publicznych burek (a precyzyjnie mówiąc, zakrywających nie tylko ciało, ale również twarz nikabów). 

Chrystelle Khendrouche mieszka na jednym z szaroburych islamskich przedmieść Paryża. Idąc na zakupy, sięga po koszyk, portfel i sprawnym ruchem wkłada burkę. 12 lat temu wyszła za Algierczyka i przeszła na islam. Wybrała salafizm – konserwatywną tradycję religijną i społeczną. Od tego czasu, wychodząc z domu, zawsze nakłada „zasłonę integralną”. Światu wolno zobaczyć tylko jej oczy świecące w szczelinie między fałdami czarnej tkaniny.

– Belfegor, ninja, pingwin – tak wielu Francuzów przezywa muzułmanki, podobnie jak Chrystelle zakryte od stóp do głów. Choć na ulicy są rzadkością, budzą ogromne emocje. Według sondaży zakaz noszenia burek i nikabów popiera aż 57 proc. Francuzów. Politycy nie przepuszczają takich okazji. Dlatego już w końcu marca Zgromadzenie Narodowe zakaże noszenia burek we francuskich urzędach, szpitalach i autobusach (na ulicy i w prywatnych autach będą na razie dozwolone). Pod tym względem posłowie i senatorowie są zaskakująco zgodni: francuska prawica wojuje z burkami w ramach obrony narodowej tożsamości, a socjaliści i komuniści – w imię postępu społecznego i feminizmu.

Pierwszą salwę w wojnie przeciw burkom wystrzelił w lipcu ubiegłego roku prezydent Nicolas Sarkozy. W oklaskiwanym rzęsiście przemówieniu w Wersalu mówił, że Francja nie może zaakceptować kobiet ukrywających się pod burką i odciętych od życia społecznego. Potem dołączyło wielu znanych intelektualistów. – Burka to margines, ale niepokojący. Symbol odrzucenia idei integracji we Francji – tłumaczy francuski socjolog Bernard Godard. – Zwalczanie burki ustawą jest dobrą taktyką. Bronimy równych praw kobiet – wyjaśnia słynny francuski myśliciel Bernard-Henri Lévy. Pisarz i filozof André Glucksmann uznaje burkę za „prowokację pod adresem państwa i społeczeństwa”, zaś antropolożka Dounia Bouzar jest gotowa poprzeć wszelkie zakazy, byle tylko zapobiec szerzeniu konserwatywnych nauk salafitów.
Według statystyk liczba kobiet noszących burki i nikaby w Europie przed debatą na temat ich zakazu wynosiła około 400. Obecnie liczba ta wzrosła do około 2000. Są to przeważnie kobiety młode, do 40 roku życia, których matki nie zakrywały twarzy. Socjologowie interpretują te zachowania jako przejaw swoistego buntu kobiet, które chcą decydować o tym, co na siebie włożą i jak będą wyglądać. 

Źródło: Newsweek

czwartek, 18 lutego 2010

Wyrzucił swoją córeczkę do rzeki

Dwudziestojednoletni Shamsid-Din Abdur-Raheem we wtorek powiadomił policję z New Jersey, że wyrzucił swoją 3-miesięczną córeczkę Zarę Malini-Lin Abdur-Raheem z mostu wprost do rzeki. Poszukiwania dziewczynki trwają. 

Jak ustaliła policja, tuż przed tragicznym wydarzeniem, dziewczynka została porwana przez swojego ojca. Shamsid-Din Abdur-Raheem napadł na babcię Zary. Następnie odebrał jej dziecko siłą - uderzył 60 - letnią kobietę w twarz oraz próbował ją przejechać samochodem, gdy ta chciała mu zagrodzić drogę i uniemożliwić ucieczkę z niemowlęciem. 
Tuż po porwaniu, ojciec zatrzymał samochód na moście i wyrzucił dziecko do rzeki. Potem udał się do Imama, który zamiast na policję, zawiózł go do domu swoich krewnych. Policja została powiadomiona dopiero 4 godziny po tragedii. 

Mężczyźnie postawiono zarzuty uprowadzenia dziecka, czynnego udziału w morderstwie, napaści oraz zagrożenia życia dziecka.

Póki co, nie wiadomo dlaczego mężczyzna popełnił ten czyn. Podobno  nie układało mu się z matką dziewczynki, ale czy to wystarczające uzasadnienie tej tragedii, dla której po prostu nie ma uzasadnienia? Matka dziecka wierzy, w to że córeczka się odnajdzie cała i zdrowa. Jednakże poszukiwania trwają już dwa dni. Z każdą godziną szanse na to, że Zara żyje są coraz mniejsze.

Wywiad z Waris Dirie

Pozostając w kręgu Waris Dirie, bo faktycznie w ostatnim czasie bardzo o Niej głośno, chciałabym zaprezentować na łamach tego bloga kolejny już wywiad z tą niezwykłą kobietą, który ukazał się dzisiaj w dwutygodniku VIVA!. Waris  Dirie jest obecnie rozchwytywana przez media, a to za sprawą filmu "Kwiat Pustyni", który niebawem wchodzi na ekrany polskich kin oraz bardzo ważnej sprawy, dla której walczy przez dłuższą część swojego życia - przeciw obrzezaniu kobiet. Zachęcam do przeczytania tego poruszającego i jak zwykle bardzo szczerego wywiadu.


Mieszkasz w Gdańsku? Zadziwiasz mnie. Prawdziwa z Ciebie nomadka. Po Londynie, Nowym Jorku, Wiedniu wybrałaś zimną Polskę?
Waris Dirie:
Zobaczyłam polskie morze i zakochałam się w tym miejscu. To było dwa lata temu. Wynajmuję willę nad samym brzegiem. Przyznaję, zimy są trudne. Często wyjeżdżam po trochę słońca do Afryki. Rozstałam się z ojcem starszego syna. Alleke ma dwanaście lat, mieszka teraz w Ameryce. Ja z niespełna rocznym Leonem jestem tutaj. Dużo podróżuję, a zaproszenia dostaję z całego świata. Wiele lat byłam ambasadorem przy ONZ. Nadal mówię ludziom, jaką torturą dla kobiety jest obrzezanie. Przeżyłam je, a wtedy, choć byłam taka mała, przyrzekłam sobie, że gdy tylko będę wystarczająco silna, będę z tym walczyć. I robię to każdego dnia.
To matka trzymała Cię w ramionach, kiedy inna kobieta okaleczała na zawsze Twoje ciało. Miałaś wtedy pięć lat i nic do powiedzenia. Wybaczyłaś jej?
Waris Dirie:
Wiele lat się nie widziałyśmy. Urodziłam się w muzułmańskiej rodzinie nomadów. Najpierw uciekłam z domu, potem z Somalii. I nigdy nie wróciłam. Tak naprawdę o tym, co się stało, rozmawiałyśmy całkiem niedawno. Mieszkałam wtedy w Wiedniu, mama ciężko zachorowała i przyjechała do mnie na operację. To była jedna z najtrudniejszych rozmów w moim życiu.
Spokojna rozmowa czy dramatyczna kłótnia?
Waris Dirie:
Nie walczyłam. Przekonywałam. „Mamo, nie jest ci wstyd za to, co mi zrobiłaś?”, zaczęłam. Nie miała pojęcia, o co mi chodzi. „O czym ty mówisz?”. Była naprawdę zaskoczona. „O mojej waginie! Co z nią zrobiłaś, mamo?!”. „Co z tobą?”, broniła się. „Kobieta nie może żyć taka »otwarta«. Chcesz mi powiedzieć, że tak nie jest? Że wszystko może się »TAM« dostać?”. Nie przejdą jej przez gardło pewne słowa, musiałam się z tym pogodzić. Nikt z nią tak wcześniej nie rozmawiał. To przecież temat tabu. Wytłumaczę ci, co moja mama miała na myśli. Musisz wiedzieć, że rytualne obrzezanie to nie tylko okaleczenie genitaliów dziewczynki. Po ich wycięciu zszywa się ciało, często akacjowym kolcem. Zostaje jedynie maleńki otwór. I już nie jesteś, jak to nazywa mama, „otwarta”, aż wyjdziesz za mąż. To nie jest naturalne. Widziałaś film, przyszła taka chwila, że gdyby nie pomoc lekarzy, mogło być ze mną bardzo źle. Ta krew, która co miesiąc powinna w naturalny sposób wypływać z ciała kobiety, z mojego nie mogła znaleźć ujścia.
Jak matki mogą robić coś takiego swoim córkom?
Waris Dirie:
Wciąż o to pytam. Jeśli trzymasz w ramionach swoje zdrowe, piękne dziecko, dlaczego w chwilę potem je okaleczasz? Niszczysz tak samo, jakbyś odcięła mu rękę czy nogę. Moja matka zrobiła to, co zrobiła, bo była przekonana, że to dla mnie najlepsze. Taka jest tradycja, kultura, wiara. Choć nie ma w Koranie sentencji, która nakazuje obrzezanie kobiet. Ale ludzie, którzy je praktykują, często nie umieją czytać. Nie czytają też Koranu. Wydaje im się, że Allah tak chce, bo słyszą to od pokoleń. Moja mama modli się pięć razy dziennie. Tymi samymi pięcioma słowami. Poprosiłam ją: „Znajdź w świętej księdze ten właśnie wers. Przeczytaj mi go”. Wiesz, co odpowiedziała?: „Nie umiem czytać.”. „To skąd wiesz, że Koran chce obrzezania?”, nie poddawałam się. „Bo wszyscy tak mówią”. To jest tragedia. Ten zwyczaj jest głęboko zakorzeniony. Nie krytykuję religii, tylko straszną tradycję. Matka myśli: Jeśli nie obrzezam córki, ona nigdy nie znajdzie męża. I idzie z nią pewnego dnia na skraj wioski. Być może nawet z bolącym sercem. Ale idzie.
Ile dziewczynek nie przeżywa obrzezania? Twoja siostra i dwie kuzynki zmarły.
Waris Dirie:
Trudno o rzetelne statystyki. Wykrwawiają się, umierają z powodu zakażenia, powikłań. O wielu nawet nie wiemy. Obrzezaniu oddaje się osiem tysięcy dziewczynek dziennie. Zamknij oczy i wyobraź sobie jedną, a potem dziesięć, sto. I nie płacz, tylko zrób coś! Ponad dwa miliony. Rok w rok. Często w strasznych warunkach higienicznych. Często, jak mnie, zardzewiałą żyletką. Jedyną drogą jest nieustające mówienie ludziom, że to, co robią swoim dzieciom, jest złe.
Ty mówisz. Słuchają Cię?
Waris Dirie:
Mój rodzony brat mieszka w Somalii, ma sześć córek. Każdego dnia powtarzam jego żonie: „Jeśli usłyszę, że dotknęłaś choć jedną, przyjdę po ciebie”. Kiedy rozmawiałyśmy po raz pierwszy, myślała, że żartuję. Gdy zrozumiała, że jestem śmiertelnie poważna, uciekła z domu na dwa dni. Tak była przerażona. Powiedziałam to samo bratu. Wysłuchał mnie. Jestem teraz spokojna. Ale i tak dzwonię.
Spokojna nie jesteś. Bałabym się stanąć Ci  na drodze.
Waris Dirie:
„Mamo, jeśli ta kobieta (a w każdej wsi jest taka szamanka-znachorka) znów to zrobi, nie mów mi, gdzie mieszka, bo ją znajdę, utnę rękę i nogę. Mamo, zrób coś, powstrzymaj to!”, błagałam. Dogląda teraz moich sióstr, bo żyje z nimi blisko. Jest moimi oczami. Pojechałam do Somalii. Zebrałam całą swoją rodzinę, cały klan. Pokazałam palcem: „Ty, ty i ty macie coś do zrobienia. Wszędzie, gdzie pójdziecie, mówcie »stop« obrzezaniu kobiet”. Mama nie chciała zostać ze mną w Europie, wróciła,  bo tak tęskniła za swoimi cholernymi kozami (śmiech). Rozumiem ją. To przecież wszystko, co zna. Ale ma na tej swojej pustyni telefon, często rozmawiamy. Jest teraz moim tajnym detektywem.
Boisz się czasami o siebie?
Waris Dirie:
Nigdy się nie bałam. Nikt, bez względu na to, jakiego jest wyznania, nie wciśnie mi kitu, gdy mówię o przestępstwie. Najgorszym, bo przeciwko dziecku, które nie może się obronić. Czy wiesz, że jeśli zapytasz mężczyznę, jaką kobietę wybierze – obrzezaną czy nie, odpowie niezmiennie: »Nieobrzezaną!«”.
Pytasz o to swoich mężczyzn?
Waris Dirie:
Zawsze o to pytam. Zbulwersuję cię, przyznając, że mam mężczyznę w każdym kraju? (Śmiech). To nie powinno nikogo obchodzić. Mnie samą najbardziej obchodzi walka o godność kobiet.
Jaki mężczyzna najbardziej Cię w życiu zmienił?
Waris Dirie:
Fotograf Terence Donovan. Był wspaniałym człowiekiem. To on zaczepił mnie na ulicy. To on zobaczył we mnie modelkę. Pokazał, jak wspaniale jest być kobietą. I że nie mam się czego wstydzić. Jestem piękna. Spotkanie z nim to był moment, w którym zdjęłam z siebie niewidzialną zasłonę. Ciemny koc utkany ze strachu. Czy jestem wystarczająco ładna? Czy mój tyłek i piersi są w porządku? Terence sprawił, że trafiłam na okładkę kultowego kalendarza Pirelli. Dał mi siłę. Aż zaakceptowałam się w stu procentach. Kiedy więc trafiłam na wybieg i założono mi bikini, pomyślałam tylko bez wstydu: Chrzanić to! Idę! Dajcie mi więcej! I miałam zabawę. Czy to lubiłam? Nie zawsze. Bo robić coś, czego się nie czuje, to dla mnie najtrudniejsze w życiu. Praca modelki bywała torturą. Flesze, pokazy, cały ten zbyteczny blichtr. Nie potrzebuję go. Ale grałam, bo jestem sprytna. Myśleli, że mnie używają, ale to ja używałam ich (śmiech). Aż powiedziałam: „Adios” – żegnajcie.
Odeszłaś głośno. Zamiast kolejnego wywiadu z top modelką postanowiłaś opowiedzieć dziennikarce swoją przeszłość. Dlaczego akurat wtedy?
Waris Dirie: Nie mogłam pogodzić się z tym, co mnie spotkało. Chciałam, by ludzie usłyszeli o potworności, o jakiej być może w całym swoim życiu nie mieli najmniejszego pojęcia. Musiałam to z siebie wyrzucić. Miałam świadomość, na co się porywam, i takich reakcji: „Kobieta z Trzeciego Świata mówi o swojej okaleczonej waginie. O co chodzi? Zabierzcie ją stąd! Uciszcie!”.
Chcieli słuchać. Dwanaście lat temu wydałaś swoją pierwszą książkę „Kwiat Pustyni” – tak tłumaczy się Twoje imię  Waris Dirie. Opowiedziałaś najszczerzej swoją historię. Stała się bestsellerem. Dziś na ekrany wchodzi nakręcony na jej podstawie film. Jakie to dla Ciebie emocje?
Waris Dirie: Po pierwszym seansie byłam dosłownie chora. Ty tylko patrzysz. Ja wciąż czuję. Wyobraź sobie, że tam, na ekranie, jest twoje dziecko. I pozwól sobie poczuć te wszystkie szarpiące do bólu emocje. Nie hamuj ich. Ten film jest dla mnie bardzo ważny. Oby dotarł każdemu do serca. Czasem ludzie spotykają się po seansie: „Widziałem wczoraj fajny film”, mówi ktoś. „Jaki?”, pada pytanie. „Oj, wiesz, tytułu nie pamiętam”. „Kwiatu Pustyni” nie da się z niczym innym pomylić. Jeśli masz powiedzieć: „Nie zgadzam się!”, musisz wiedzieć, z czym. Jeśli myślisz, że ten problem cię nie dotyczy, przekonaj się.
Nie miałam pojęcia, że nawet w Europie poddaje się obrzezaniu kobiety.
Waris Dirie: O mój Boże. W Afryce, na Środkowym Wschodzie, ale tak – również w rodzinach emigrantów w Europie. Dostaję maile od dzieci z Niemiec, Szwajcarii, Austrii. Mają 12, 13 lat. „Widziałam twój film. Świat już nie jest taki sam. Nie mogę go zapomnieć”. To cieszy moje serce. Te dzieci to świat jutra.
Waris, Ty zmieniasz świat. Właśnie przeczytałam, że 20 klanów w Somalii uradziło, by odejść od tradycji obrzezania kobiet. O zakazie obrzezania mówiło się na szczycie w Davos. Razem z francuskim przedsiębiorcą Francoisem-Henrim Pinaultem i jego żoną Salmą Hayek założyłaś właśnie w Paryżu Fundację do spraw Godności i Praw Kobiet.
Waris Dirie: I co? I co! Nie wystarcza mi samo słuchanie, że świat się zmienia. Kiedy usłyszę: „To już się nie dzieje. To koniec!”, wtedy odpocznę. Jest prawo. Ale i to za mało, zło dzieje się w podziemiu. Życie jest tym, co stworzysz. Bywa piekłem. Wciąż chcę zapomnieć o swoim. 

Źródło: http://polki.pl/viva_artykul,10017367.html#ocen_polki_pl

poniedziałek, 15 lutego 2010

Kolejna wizyta Waris Dirie w Polsce


Modelka i autorka bestsellerowej książki pt:"Kwiat Pustyni" spotka się pojutrze z fanami w warszawskim Empiku.

Waris Dirie, która promuje film oparty na faktach z jej życia, znowu zawita do Polski. Już 17 lutego o godzinie 18:00 spotka się z fanami w Empik Megastore przy ulicy Marszałkowskiej 116/122 w Warszawie.

Film "Kwiat Pustyni" pojawi się w Polsce na ekranach kin już 27 lutego. Produkcja już odniosła sukces kinowy w Niemczech, Austrii i Szwajcarii. Film dostał też nagrodę publiczności na Festiwalu w San Sebastian. W roli głównej wystąpiła Lyia Kebede - supermodelka pochodząca z Etiopii. 









niedziela, 14 lutego 2010

Walentynki?

Dziś obchodzimy Walentynki - Dzień Zakochanych. Już od jakiegoś czasu w sklepach mogliśmy kupić ukochanej osobie czekoladki w kształcie serca, kartki, misie, czerwoną bieliznę czy też piękne kwiaty. W Arabii Saudyjskiej jest jednak inaczej.

Właśnie w tym kraju Walentynki są prawnie zakazane. Saudyjska policja religijna sprawdza i kontroluje sklepy. Zabrania eksponowania czerwonych kwiatów, przedmiotów w kształcie serca a nawet tylko czerwonych opakowań. 

Co ciekawe, tymi przedmiotami (serca, czekoladki, kwiaty itp.) można w Arabii Saudyjskiej handlować  cały rok, jednak w Święto Zakochanych nie. 



 

czwartek, 11 lutego 2010

Dwunastolatka walczy o rozwód

Dziewczynka, mieszkanka Arabii Saudyjskiej, została wydana za mąż za 80 - letniego mężczyznę. Teraz walczy o rozwód z leciwym małżonkiem. Swoją pomoc prawną zaoferowała dziewczynce Rządowa Komisja Praw Człowieka.  

Dziewczynkę będzie reprezentował adwokat zatrudniony przez Rządową Komisję Praw Człowieka. Proces ma odbyć się w konserwatywnym miasteczku Burajda. 
Zgodnie z obowiązującym w Arabii Saudyjskiej prawem nie ma granicy wieku, do której można zawierać związki małżeńskie. Wiele rodzin decyduje się na wydanie córki za mąż po tym, jak osiągnie ona dojrzałość płciową (po pierwszej miesiączce). Jednakże równie dużo rodzin wydaje swoje córki, zazwyczaj bez ich zgody, za mąż za bogatych mężczyzn, którzy są od nich dużo starsi. 

Jednakże w Arabii Saudyjskiej zapowiadane są w tej sprawie zmiany. Obecnie dyskutuje się nad projektem ustawy zakazującej małżeństw, gdy jednym z małżonków ma być dziecko. 

Temat zawierania małżeństw z dziećmi był przeze mnie wielokrotnie poruszany na łamach bloga. Oby liczne protesty przeciw tym praktykom przyniosły skutek i zostały definitywnie zakazane.

Wielu muzułmanów, którzy poślubili młode dziewczynki tłumaczy swój czyn tym, że Prorok Mohamet poślubił Aiszę, gdy ta miała 9 lat. Jednakże nie słychać o muzułmanach, którzy poślubili kobiety o 25 lat starsze od nich, tak jak to też zrobił Mahomet.

poniedziałek, 8 lutego 2010

Rabia Z - projektantka mody.

Rabia Z jest projektantką mody, która zajmuje się designem strojów dla muzułmanek. W swoich projektach łączy tradycję i nowoczesność. Bardzo ciekawy reportaż. Zapraszam do obejrzenia.


niedziela, 7 lutego 2010

Wychowywać zamachowców samobójców to za mało. One chcą walczyć!

Islamskie ekstremistki chcą być równe z mężczyznami, ponieważ tak jak oni, chcą walczyć i brać czynny udział w "świętej wojnie".

Luty 2009 - Kabala. Kobieta, w czarnej abaji zakrywającej całe jej ciało, wysadza się w powietrze w namiocie, w którym odpoczywają szyiccy pielgrzymi. Śmierć poniosło 40 osób. 80 odniosło ciężkie obrażenia. Poszkodowane zostają głównie kobiety (!) i małe dzieci. Zamach był dziełem al Kaidy, która do boju zaczęła wysyłać również kobiety - niemniej bezwzględne i okrutne niż męscy bojownicy.

- Marzę by być mężczyzną.  Kiedy szejk Ayman al Zawahiri powiedział, że miejsce kobiet jest w domu, a nie w szeregach al Kaidy, poczułam się bardzo zraniona. ( Towarzyszka Broni)

Od początku przywódcy al Kaidy uważali kobiety za wroga wewnętrznego - istoty słabe, pozbawione woli walki. Jednakże przez kilka ostatnich lat dokonała się swoista rewolucja. Kobiety islamu wywalczyły sobie ważne miejsce na frontach "świętej wojny". 

- Niech Bóg wyzwoli kobiety, by mogły uczestniczyć w świętej wojnie.

W 2008 roku w bombowych zamachach samobójczych wzięły udział 32 kobiety, rok wcześniej osiem. Okazało się, że są one bardziej skuteczne niż mężczyźni, bo żołnierze boją się je kontrolować. 

Dlaczego to robią?
  • z zemsty za śmierć męża / syna
  • z goryczy z powodu krwawej okupacji krajów islamskich przez zachodnich imperialistów
  • czasem robią to pod przymusem
  • bo chcą przyczynić się do wygrania świętej wojny z niewiernymi 
Na podstawie:
http://www.newsweek.pl/artykuly/52499

 


sobota, 6 lutego 2010

Zakopali dziewczynę...żywcem!!


Wielu zaprzyjaźnionych Blogerów już opublikowało posty dotyczące tej wstrząsającej informacji, ale mimo to, stwierdziłam, że też chcę ją umieścić na swoim blogu. Mało rzeczy, czy też wydarzeń jest w stanie mnie zaskoczyć i mną wstrząsnąć, ale to wydarzenie jest tak makabryczne i nieludzkie, że nie wiem jak je skomentować oraz ocenić. Turcja chce wstąpić do UE, nie spełnia jednak wielu warunków. W Europie takie traktowanie ludzi jest i będzie potępiane i nietolerowane. Kilka osób wyraziło na łamach tego bloga opinię, iż wiele muzułmanek ma lepsze warunki do życia niż choćby Europejki. Czyżby? Nie słyszałam o Europejce zakopanej żywcem w XX/XXI wieku ani, o Europejkach skazanych na karę chłosty i więzienia za to, że zostały zgwałcone, ani o Europejkach polanych kwasem tudzież benzyną i podpalonych....

Zapraszam do zapoznania się z artykułem, który wczoraj został opublikowany w Gazecie Wyborczej.

16-letnia Medine Memi została w grudniu znaleziona zakopana obok swojego domu w południowo-wschodniej Turcji. Wyniki sekcji, które opisuje BBC, dowodzą że nastolatka została zakopana żywcem. W ocenie śledczych było to tzw. zabójstwo honorowe, którego dokonali jej własny ojciec i dziadek. Dziewczyna wcześniej trzykrotnie zwracała się do policji o pomoc. Bezskutecznie. 

W listopadzie sąsiad rodziny zgłosił policji, że 16-latki nie widziano od miesiąca. Trzy tygodnie później policja odkryła dziewczynkę zakopaną w pobliżu domu. Miejsce było zalane betonem.

Teraz na jaw wyszły wyniki sekcji zwłok dziecka, które dowodzą, że żyła i była świadoma w momencie, gdy była zakopywana. Nie znaleziono w jej ciele żadnych substancji psychoaktywnych, a na ciele miała jedynie drobne siniaki, natomiast w płucach i żołądku odkryto duże ilości ziemi. Dziecko zostało znalezione z rękoma związanymi z tyłu.


Według obserwatorów był to przykład tzw. honorowego zabójstwa, które spotykane jest w tradycyjnych muzułmańskich rodzinach. Gdy rodzina zdecyduje, że kobieta zhańbiła swoim zachowaniem imię rodziny, brat, ojciec, czy dziadek dokonują zabójstwa.

Lokalna organizacja monitorująca sprawę honorowych zabójstw poinformowała, że Medine - która była jednym z dziesięciu dzieci w rodzinie - trzykrotnie wcześniej zgłaszali policji skargę na to, że była bita w domu. Za każdym razem policja ignorowała jej doniesienia.

Do zbrodni doszło w zamieszkanym głównie przez Kurdów południowo-wschodnim rejonie Turcji, w mieście Kahta. Społeczność ta jest znana z silnego konserwatyzmu i religijności, jest bastionem sekty Naksibendi, która została zdelegalizowana w 1925 roku przez Ataturka, jednak w ostatnich latach na powrót rośnie w siłę.

Turecki rząd stara się walczyć z honorowymi zabójstwami, m.in. poprzez zmianę praktyki sędziów których uczy się, by podchodzili do takich zbrodni ze szczególną uwagą. Przynosi to jednak znikomy efekt; według oficjalnych statystyk w samym rejonie Adijaman, w którym doszło do zabójstwa Mediny, w latach 2003-2007 doszło do 16 takich morderstw. Według organizacji pozarządowych liczby te są zaniżone.
 
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,7534086,Honorowe_zabojstwo_w_Turcji__ojciec_z_dziadkiem_zywcem.html

piątek, 5 lutego 2010

Zamaist bić ma dawać bukiety kwiatów.


Turecki sąd "skazał" agresywnego mężczyznę, który regularnie bił jedną ze swoich dwóch żon i syna. Jako zadośćuczynienie ma on kupować żonie raz w tygodniu, przez pięć miesięcy bukiet kwiatów. Ma też przeczytać pięć poradników opisujących jak należy wychowywać dzieci. 

Po usłyszeniu "wyroku" mężczyzna przyznał, że nie pamięta kiedy jego pierwsza żona ma urodziny, ani kiedy mają rocznicę ślubu. Przyznał też, że nigdy nie podarował jej kwiatów.

Nie przyznał się też do bicia syna.

Źródło:

http://www.thaindian.com/newsportal/health/turkish-court-orders-violent-husband-to-give-flowers-to-wife_100208099.html

czwartek, 4 lutego 2010

Szkodliwa koedukacja.

Niestety, dla wszystkich zwolenników szkół koedukacyjnych (w tym siebie) mam złą wiadomość. Kobiety, które chodzą do szkół żeńskich wykazują większa chęć do nauki oraz osiągają lepsze wyniki na maturze i bardziej wierzą w swoje umiejętności z przedmiotów ścisłych - tak wykazały badania przeprowadzone przez Uniwersytet kalifornijski w Los Angeles.

Uczeni brali pod uwagę różne kryteria, takie jak wiarę w siebie, zaangażowanie polityczne i społeczne, stawiane sobie cele życiowe czy nastawienie na karierę. Okazuje się na przykład, że przedstawicielki płci pięknej ze szkół żeńskich bardziej interesują się nauką, niż kobiety ze szkół koedukacyjnych. Badania wykazały, że wśród tych pierwszych aż 62% poświęca na naukę co najmniej 11 godzin w tygodniu, podczas gdy w szkole koedukacyjnej odsetek ten wynosi 42%.

To, co miało stać się szansą na równouprawnienie kobiet, czyli koedukacja, okazuje się mieć wręcz przeciwne skutki. Dziewczęta ze szkół żeńskich nie tylko bardziej interesują się nauką. Są też bardziej zaangażowane politycznie, zainteresowane typowo męskimi kierunkami inżynieryjnymi, łatwiej przychodzi im występowanie publiczne.

Spostrzeżenia Amerykanów zgadzają się z wynikami uzyskanymi w 2001 roku przez Australijczyków, którzy zbadali 270 000 studentów i dowiedzieli się, że absolwenci szkół jednopłciowych osiągali na studiach wyniki o 15-20 procent lepsze.

Wniosek z tego taki, że muzułmanie posyłając córki do szkół  jednopłciowych mają rację i w ten sposób, świadomie lub nie, podnoszą wyniki w nauce swoich córek.

Źródło: 

http://supermozg.gazeta.pl/supermozg/1,91626,6433529,Koedukacja_szkodzi.html

Bloger 2009 Wiadomości24.pl

Drodzy Czytelnicy!!!

Mój blog został zgłoszony przez jednego czytelnika do konkursu Bloger 2009. Jest to konkurs organizowany przez portal Wiadomości24.pl.


Możecie oddać głos na mojego bloga za pomocą głosowania internetowego. Wystarczy kliknąć "głosuj" i potwierdzić link, który zostanie wysłany na podany adres e-mail. Głosowanie trwa do 24 lutego!!

Strona na, której można głosować na blogi:
http://www.wiadomosci24.pl/zgloszone_blogi/6,3.html

środa, 3 lutego 2010

Nie dostanie francuskiego obywatelstwa, bo zmuszał żonę do noszenia nikabu.

Premier Francji zamierza wydać dekret o odmowie wydania francuskiego obywatelstwa mężczyźnie, który zmuszał żonę by ta zasłaniała twarz nikabem. Osoba, która nie akceptuje praw i obyczajów panujących we Francji, nie może liczyć na otrzymanie paszportu tego kraju - powiedział prmier. Wygląda na to, ze Francuzi zaczynają coraz ostrzej traktować muzułmanów i bacznie się im przyglądają.

Władze nie ujawniły jakiej narodowości jest mężczyzna, który stara się o francuskie obywatelstwo. Wiadomo tylko, że jego żona urodziła się w tym kraju i posiada francuski paszport. Istotne dla sprawy jest też to, że mężczyzna zmuszał kobietę do zasłaniania twarzy.

Dzisiaj premier Francji Francois Fillon na antenie radia Europe-1 powiedział, że poprze decyzję, o nie wydaniu mężczyźnie obywatelstwa, specjalnym dekretem. Władze są przekonane, iż obcokrajowiec pogwałcił swoim zachowaniem obowiązujące we Francji zasady, jak choćby rozdział państwa od kościoła i równości płci. Zmuszając żonę do zakrywania twarzy pogwałcił też jej wolność osobistą i naruszył także zasadę laickości państwa.

We Francji toczy się obecnie debata o zakazie noszenia burki i nikabu. Zakaz obowiązywałby w miejscach publicznych, w tym w szpitalach, szkołach i środkach komunikacji miejskiej. W zeszłym tygodniu projekt takiego zakazu przedstawiła parlamentarna komisja.

Na podstawie:
http://m.gazeta.pl/mobile/wiadomosci/1,80277,7523857,Kazal%20zonie%20zaslaniac%20%C4%91arz%20Nie%20dostanie%20obywatelstwa.html

Template by:
Free Blog Templates