niedziela, 31 stycznia 2010

Wywiad Newseek Kobieta z Waris Dirie.

Waris Dirie urodziła się w 1965 r. w Somalii jako jedno z dwunastu dzieci (tylko sześcioro przeżyło) w rodzinie nomadów, na pustyni. Jej imię znaczy Pustynny Kwiat. W dzieciństwie opiekowała się stadem kóz. Jako trzynastolatka miała zostać czwartą żoną 61-letniego mężczyzny, który ofiarowywał za nią pięć wielbłądów. Za cichą zgodą matki Waris uciekła. Na piechotę i autostopem dotarła do Mogadiszu w Maroku, do babci. Stamtąd poleciała do Londynu, gdzie przez sześć lat pracowała jako służąca w domu swojej ciotki, żony ambasadora Somalii w Wielkiej Brytanii. Na początku lat 80. spotkała jednego z najsłynniejszych fotografów mody Terence’a Donovana. Zrobił jej serię zdjęć i kariera Waris potoczyła się błyskawicznie: trafiła do kalendarza Pirelli, wzięła udział w kampaniach reklamowych Chanel, Revlon, Levis, L’Oreal. Została gwiazdą wybiegów Mediolanu, Londynu, Nowego Jorku i Paryża, pojawiała się na okładkach „Elle”, „Vogue”, „Glamour”

Newsweek Kobieta: Właśnie obejrzałam film o tobie [„Kwiat pustyni”, w lutym w polskich kinach – przyp. red.]. Dziwne uczucie rozmawiać z kimś, czyje życie już zostało zekranizowane. Jak się czułaś, oglądając film o sobie?
Waris Dirie: Film powstał w dziwnym momencie mojego życia. Można powiedzieć, że znalazłam się pod ścianą. Dziesięć lat temu biegałam po wybiegach pokazów mody, pisałam książkę „Kwiat pustyni” i byłam ambasadorem ONZ walczącym z rytuałem obrzezania kobiet. Miałam nadzieję, że dzięki moim staraniom cały świat pozna ten problem i coś z nim zrobi. Te nadzieje się nie spełniły. A ja po przeczytaniu tysięcy e-maili, poznaniu dramatycznych historii tysięcy kobiet poczułam się wyczerpana, wypalona. Myślałam: „Mój Boże, co mogę jeszcze zrobić dla tej sprawy?”. I wtedy okazało się, że można jeszcze zrobić film. W końcu obrazy przemawiają mocniej niż słowa.

Newsweek Kobieta: Filmowa scena obrzezania małej Waris nie daje w nocy zasnąć.
Waris Dirie:
Prawdę mówiąc, mam dość tego tematu. Chcę jednak, żeby ten film był przypomnieniem: gdzieś tam daleko, choć może nawet bliżej niż myślimy [obrzezania mają miejsce także w muzułmańskich rodzinach emigrantów w Europie, USA, Australii – przyp. red.], odbywa się proceder krzywdzący psychicznie i fizycznie dziewczynki, a później kobiety. Myślę, że jeżeli ten film nie zmieni sytuacji, to już nic jej nie zmieni. Oczywiście, można przymknąć na to oko, myśleć tylko o zarobieniu następnego miliona dolarów i kolejnej torebce od Gucciego, ale to by była... jak to nazwać? Obojętność? I ignorancja.

Newsweek Kobieta: Przyzwyczailiśmy się myśleć, że Waris Dirie to kobieta, którą nasza zachodnia cywilizacja, sprawiedliwa i demokratyczna, ocaliła i wyciągnęła z niebytu. Kopciuszek, który z dzikiej Somalii trafił na wybiegi i salony mody. Tymczasem w twoim głosie częściej słychać gorycz niż zadowolenie i wdzięczność.
Waris Dirie: Nie znam bajki o Kopciuszku i nie interesują mnie te porównania. Ja nie żyję w bajce, nie czytam baśni. Wiem za to, jaką wartość ma życie. Co do pracy modelki, markowych ciuchów i torebek powiem ci, jaką mają dla mnie wartość. Nienawidzę wyrzucać dwóch rzeczy: jedzenia i ubrań. Jeżeli widzę kogoś wyrzucającego jedzenie do śmietnika, ogarnia mnie złość. Jako dziecko byłam niedożywiona, stąd się wzięły moje pałąkowate nogi. Kiedy biorę udział w jakichś przyjęciach, wynoszę część potraw i rozdaję na ulicy potrzebującym. Tak samo jest z ubraniami: nigdy niczego nie wyrzucam. Te, których nie używam, a zdarzają się tam rzeczy od wielkich projektantów.
Newsweek Kobieta: Zapytałam cię o bajkę o Kopciuszku także z powodu złej macochy, która w niej występuje, i dobrej matki chrzestnej. Mam wrażenie, że to kobiety wyrządziły ci w dzieciństwie największą krzywdę, ale także obdarzyły największą miłością.
Waris Dirie: Pozwól, że nie będę mówiła o staruchach, które na pustyni „przystosowują” dziewczynki do bycia prawdziwymi kobietami za pomocą żyletek czy puszek od konserw. Nie mam na to siły. Ale najwięcej miłości dostałam w życiu właśnie od mojej matki. Ona wiedziała, że ja, trzynastolatka, uciekam od zaaranżowanego małżeństwa. Pozwoliła mi na to i wspierała w tej decyzji, chociaż nie wiedziała, czy dotrę do miejsca przeznaczenia. Bolał ją brzuch z przerażenia, że odchodzę w nieznane. Mogła tylko się za mnie modlić.

Newsweek Kobieta: Uciekając z Somalii, powtórzyłaś właściwie historię swojej matki. Ona uciekła z zamożnej rodziny w Mogadiszu, by wyjść za mąż za twojego ojca i żyć w wiosce nomadów.
Waris Dirie: Tak, obie miałyśmy dość siły, by uciec, ale ja lepiej na tym wyszłam. Wybrałam lepszy kierunek. Matka związała się z moim głupim ojcem, który zamiast miłości, dał jej tylko rozczarowanie. Kochała więc mnie z całych sił, to było zresztą wszystko, co mogła mi ofiarować.

Newsweek Kobieta: Skąd wiesz, że wybrałaś właściwy kierunek, skoro nie ma dnia, żebyś nie tęskniła za Afryką? Twoja mama też wróciła do Somalii po kilku miesiącach w Europie, uznając, że to nie miejsce dla niej...
Waris Dirie: To były trudne chwile. Opisałam je w wydanej właśnie w Polsce książce „List do matki”. Mieszkałyśmy razem w Wiedniu, a ona tęskniła za Afryką. Śmiałam się i pytałam: „Mamo, za czym tęsknisz? Za kozami?”. Tak, tęskniła za kozami, za rodziną, przyjaciółmi. A jej sąsiadką była kobieta, która mnie obrzezała! To chyba mówi samo za siebie, wybrałam właściwą drogę. A jednocześnie każdego dnia tego żałuję. Nigdy nie chciałam żyć w innym miejscu niż Somalia, a jednocześnie po prostu nie mogłam tam żyć. To nie był mój wolny wybór, zostałam zmuszona do ucieczki. Tęsknię codziennie za pięknem tamtego kraju, za moją rodziną, za życiem, które prowadziłam, za afrykańską codziennością, za dotykiem rąk tych, których kocham. Boli mnie, że ludzie myślą o zdewastowanej, słabej, okrutnej Afryce, podczas gdy piękno tego kontynentu gdzieś im umyka. To niesprawiedliwe. Nie mogę się z tym pogodzić.

Więcej przeczytacie: 
http://www.newsweek.pl/kobieta/artykuly/ja_kobieta/waris-dirie--wracam-do-domu--,52803,1

wtorek, 26 stycznia 2010

Pierwsze urodziny!!!


Drodzy Czytelnicy!!!

Blog obchodzi dzisiaj swoje pierwsze urodziny. Dokładnie 26.01.2009 roku napisałam pierwszą notkę. Od tego czasu blog się rozwinął, dostał nawet nagrodę w konkursie na Studencki Blog Roku. Cieszę się, że wielu z Was komentuje posty i wyraża swoje zdanie, to daje mi dużo do myślenia i pokazuje, że tematy, które poruszane są na blogu, nie są Wam obojętne. Dziękuję za wspólnie spędzony rok!! Oczywiście zachęcam do dalszej lektury i wymiany opinii. 

niedziela, 24 stycznia 2010

Saudyjski duchowny potępia małżeństwa z dziećmi!!



Szejk Abdallah al-Manie, który jest członkiem wysokiego komitetu ulemów powiedział, że nic nie usprawiedliwia małżeństw dorosłych mężczyzn z młodymi dziewczynkami, nawet to, że prorok Muhammad poślubił Aiszę, gdy ta miała 6 lat.

Szejk bardzo ostro zareagował na małżeństwo osiemdziesięcioletniego mężczyzny z 12- latką. Dziennik "Al-Rijad" podał, że dziewczynka została oddana za żonę temu wiekowemu mężczyźnie wbrew swojej woli. Na małżeństwo nie zgodziła się też matka dziewczynki, która zabiega o uzyskanie rozwodu dla swojej córki.

Rządowa Komisja Praw Człowieka poinformowała, że zna sprawę tego małzeństwa i że była proszona przez matkę o pomoc przy uzyskaniu rozwodu. Przewodniczący Komisji Bandar al-Aiban powiedział agencji AFP, że obecnie sprawa jest w rękach sądu, a on nie może nic ujawnić, dopóki nie zostanie wydane orzeczenie.

Bardzo mnie cieszy fakt, iż szejk Abdallah al-Manie potępił małżeństwa dorosłych mężczyzn z bardzo młodymi dziewczynkami. Wreszcie zabrzmiał głos rozsądku i ludzkiej przyzwoitości. Miejsce małych dziewczynek jest w domu rodzinnym. Powinny się one bawić, uczyć, a nie zażywać uroków małżeństwa. Mam nadzieję, iż jako wpływowy duchowny, szejk będzie dalej potępiał te praktyki.

Źródło:
http://fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/nic-nie-usprawiedliwia-malzenstw-z-dziecmi,1428247/28e94fe8c692e3e8da13b9f84cdd83a6


sobota, 23 stycznia 2010

13-latka skazana na 90 batów.

13-letnia uczennica z Arabii Saudyjskiej została skazana na karę 90 batów za to, że przyniosła do szkoły telefon komórkowy i uderzyła nauczycielkę, gdy ta próbowało go jej odebrać.

Sąd skazał dziewczynkę na chłostę, która ma się odbyć na oczach całej szkoły oraz dwa miesiące więzienia. To dyrektorka szkoły nalegała, by kara chłosty została wymierzona w obecności innych uczniów szkoły, by ich: "wychować". Przynoszenie komórek do szkół w Arabii Saudyjskiej jest surowo zakazane.

Źródło:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7486447,Trzynastolatka_skazana_na_chloste__bo_przyniosla_do.html

piątek, 22 stycznia 2010

"Co wiesz o Elly?"


Dziś na ekrany polskich kin wchodzi film pod tytułem: "Co wiesz o Elly?". Film wyreżyserował Asghar Farhadi. Film zdobył Nagrodę za Reżyserię na MFF w Berlinie 2009 i jest irańskim kandydatem do Oscara. W niedzielę postaram się zobaczyć ten film i zamieścić jego recenzję/opis jak najszybciej się da.

Muzułmanie uczą się w szkołach katolickich.

 


  









Tak dzieje się chociażby we Francji czy Wielkiej Brytanii. Uczniom i ich rodzicom nie przeszkadzają msze święte ani krucyfiksy.

W katolickiej szkole Saint Mauront w Marsylii aż czworo na pięcioro uczniów pochodzi z rodzin muzułmańskich. Katolickie szkoły we Francji i w kilku innych państwach europejskich przyciągają islamskich uczniów panującą w ich murach tolerancją.

We Francji chodzi przede wszystkim o przyzwolenie dla hidżabów. W szkołach katolickich są one dozwolone. Panuje tam również otwartość na kulturę arabską - w przeciwieństwie do szkół państwowych.

Czesne w szkołach katolickich wynosi od 1400 do 2000 euro za rok. Statystyki oraz sondaże pokazują, iż poziom nauczania jest tam bardzo wysoki. Szkoły katolickie we Francji zajmują 15 z 20 pierwszych miejsc.

W Saint Maurot panuje wolność religijna. Udział we wszystkich zajęciach religijnych jest dobrowolny, a uczniowie mogą zapisać się nawet na zajęcia z języka arabskiego. Wyznawcy islamu mogą nie przychodzić do szkoły w święta muzułmańskie.

Muzułmańska młodzież uczęszcza do szkół katolickiej w wielu państwach Europy. W Kopenhadze muzułmanie muszą realizować pełen program katolickiej placówki. Chodzą na msze, a na zajęciach z plastyki, tak jak inne dzieci, malują Chrystusa. Wszystko to nie przeszkadza uczniom i ich rodzicom.

Jak pokazują statystyki, w Anglii i Walii w 24 szkołach katolickich dominują dzieci z niekatolickich rodzin - przede wszystkim muzułmanie. W szkole Angielskich Męczenników w Sparkhill w Birmingham tylko 36 z 410 uczniów stanowią dzieci z z rodzin katolickich. Do szkoły Serca Dzieciątka Jezus w Salford chodzi tylko siedmioro uczniów - katolików.

Konkurs na Blog Studencki 2009


Z wielką radością chciałabym oznajmić, iż mój blog zajął I miejsce w Konkursie na Studencki Blog Roku 2009 w kategorii Kobieta.




http://blogstudencki.pl/2010/01/blog-studencki-2009-%E2%80%93-wyniki/

niedziela, 17 stycznia 2010

Women in Engineering.

Egipska sekcja kobieca IEEE była organizatorem swojego pierwszego forum zatytułowanego: " Innowacyjne drogi do osiągnięcia równowagi w życiu zawodowym i prywatnym".

Seminarium miało miejsce podczas Egipskiego Dnia Inżynierii  w Międzynarodowym Centrum Konferencyjnym w Kairze. W dyskusji panelowej wzięły udział kobiety, które osiągnęły bardzo wysokie pozycje zawodowe na uczelniach wyższych, w publicznych korporacjach oraz w rządzie ( oczywiście na terytorium Egiptu).

Na forum poruszono 3 kwestie:

  • Jak radzić sobie z zachowaniem równowagi między życiem zawodowym a prywatnym. Na ten temat wypowiadały się kobiety, które odniosły sukces.
  • Przedyskutowano propozycje, które miałyby uczynić środowisko pracy bardziej przyjazne dla kobiet.
  • Omówienie problemów z jakimi musi sobie radzić ITWORX w Egipcie.
http://ewh.ieee.org/r8/egypt/wie//about_us.html

sobota, 16 stycznia 2010

Głosowanie trwa....

Drodzy  Czytelnicy, głosowanie na Blog Roku nadal trwa. Kobiety w Islamie pną się w górę!!! Ale może być jeszcze lepiej!!!


Wysyłajcie SMS o treści:



H00301
na numer

7144












piątek, 15 stycznia 2010

MANAL AL-DOWAYAN



"Każde zdjęcie, które robię, jest jak część mojej duszy. Lubię to, bo dzięki temu będę żyła w moich fotografiach".

Urodziła się i wychowała w Arabii SaudyjskiejArtystka ma bardzo rozległą wiedzę na temat fotografii. Uczyła się w Londynie, Dubaju, Bahrajnie i swojej ojczyźnie. Jej prace były wystawiane w wielu krajach.


Na co dzień pracuje w rafinerii. Nie posiada swojego studia. Tworzy w domach ludzi, których fotografuje. Jak sama powiedziała:"Lubię piękno. Generalnie nie dostrzegam brzydoty". Takie są jej zdjęcia. Przedstawiają kobiety noszące hidżab, ale też takie, które pokazują światu tylko oczy - przepiękne oczy.

Fotografie artystki można zobaczyć na tej stronie internetowej - polecam!!.
http://www.edgeofarabia.com/artists/manal-al-dowayan/

czwartek, 14 stycznia 2010

Mity na temat hidżabu.

Zapraszam do obejrzenia zabawnego filmu, który w ciekawy sposób pokazuje jakie mity narosły wokół kobiet noszących hidżab. Film jest w języku angielskim. 

wtorek, 12 stycznia 2010

Konkurs

Drodzy Czytelnicy!!


Mój blog bierze udział w konkursie: Blog Roku. Jeśli, właśnie na niego chcielibyście oddać swój głos, to możecie wysłać SMS pod numer 7144 (1,22 zł brutto) o treści: H00301. Dochód z wysłanych SMSów zostanie przekazany na turnusy rehabilitacyjne dla osób niepełnosprawnych.

Okulary, które czynią cuda


Znalezione na  noburqua.blogspot.com

Burka i nikab wracają na uczelnie w USA.

Uczelnia wyższa w stanie Massachusets, która zakazała noszenia studentom zasłon na twarzach, wycofała się, po licznych protestach organizacji muzułmańskich, ze swoich wcześniejszych decyzji.

The Massachusetts College of Pharmacy and Health Science, bo o tej uczelni mowa, zignorowała normy bezpieczeństwa za sprawą protestów studentów, którzy stwierdzili, iż ich wolność religijna jest pogwałcana takimi zakazami. Wcześniej, ze względu na bezpieczeństwo, wszelkie chusty zakrywające twarz były surowo zakazane. 

Nietrudno domyślić się, jaką grupę studentów oburzył zakaz zasłaniania twarzy. Aisha Bajwa - przewodnicząca Studenckiego Związku Muzułmanów nazwała zakaz nieuzasadnionym oraz sprzecznym z konstytucją. Sama nie nosi nikabu, jednakże uważa, że dla zapewnienia bezpieczeństwa oraz identyfikacji wystarczy, by każdy, nawet zamaskowany student, miał przy sobie legitymację. Tylko jak zweryfikować to, czy ta zasłonięta postać rzeczywiście jest tą osobą, która widnieje na legitymacji? 

Ibrahim Hooper - dyrektor do spraw komunikacji w Radzie Stosunków Amerykańsko - Islamskich uznał, że zakaz noszenia zasłon uderza w muzułmanów i ich dyskryminuje. Złożył zażalenie do Komisji Równych Szans na Rynku Pracy. Powołał się na siódmą część Karty Praw Obywatelskich z 1964 roku, która zabrania pracodawcom dyskryminacji opartej na religii.

Po akcji Pana Hooper'a zmieniono zasady. Dopuszczono zasłanianie twarzy z powodów religijnych. 

Źródło:
http://www.cnn.com/2010/US/01/08/massachusetts.security.policy/index.html?iref=allsearch

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Soraya Esfandiary Bachtiari - żona ostatniego szacha Iranu.

Ostatni szachinszach Iranu 30-letni Mohammad Reza Pahlawi, rozwiedziony bywalec salonów Europy, czas spędzał na zabawie i szukaniu nowej żony. Pewnego dnia swatka wysłana do Europy pisze w liście do matki szacha: 'Ta kobieta jest stworzona, by zostać królową. Piękna, wykształcona, mówi kilkoma językami, ma wspaniałe maniery'. 
 
18-letnia Soraya Esfandiary Bachtiari, córka irańskiego arystokraty i Niemki, ląduje wkrótce w Teheranie. Podczas uroczystej kolacji szach się zakochuje. Co to był za ślub! 1600 gości, suknia od Diora z 34 metrów srebrzystobiałej lamy, 20 tys. piór i 6 tys. brylantów. Tren skrócono, bo panna młoda osłabiona niedawnym tyfusem nie miała siły go dźwigać. 12 lutego 1951 roku w Teheranie Soraya zostaje żoną ostatniego władcy Iranu. 
 
Żyli w burzliwych czasach. Już dwa lata przed ślubem nielubianemu przez rodaków szachowi cudem udaje się uniknąć śmierci z rąk zamachowca podczas uroczystości na Uniwersytecie Teherańskim. Pistolet, z którego miał zostać zabity, zacina się; szach uznaje to ocalenie za cud. Od tej pory bardziej dba o losy rodaków. Chce im dać następcę. Sprawy się komplikują, gdy okazuje się, że nie mogą mieć dzieci. Soraya szuka pomocy u specjalistów od niepłodności. Bez skutku. Nie zgadza się na kolejną żonę. W 1958 roku para królewska się rozwodzi. 
 
Soraya wyjeżdża do Europy. W Rzymie poznaje producenta, gra w jego filmie 'Trzy twarze kobiety'. Obraz jednak okazuje się niewypałem, a szach z zazdrości o ukochaną wykupuje wszystkie kopie filmu. Ostatni związek Sorai też nie był szczęśliwy. Franco Indovina, włoski reżyser, zostawia dla niej żonę i dzieci, a niedługo potem ginie w wypadku lotniczym. Resztę życia Soraya spędza samotnie. W 2001 roku umiera na wylew. Podobno będąc małą dziewczynką, na pytanie, kim zostanie w przyszłości, odpowiadała: księżniczką albo aktorką. Oba marzenia się spełniły, ale żadne nie przyniosło jej szczęścia

Soraya została pochowana na cmentarzu w Monachium.  W 2003 roku Lodovico Gasparini nakręcił  film pod tytułem: "Soraya" oparty na jej biografii.

piątek, 8 stycznia 2010

Kopenhaska syrenka też nosiła burkę...


Pozostając w tematyce burek, to nawet kopenhaska syrenka została nią zakryta. W 2004 roku grupa turystów z Japonii ujrzała posąg syrenki szczelnie zakryty burką i opasany szarfą z napisem: " Turcja w UE?".Był to protest przeciw podjętej w Parlamencie Europejskim decyzji o rozpoczęciu negocjacji z Turcją w sprawie przyjęcia tego kraju do Unii Europejskiej.

750 euro kary za noszenie burki i zasłanianie twarzy w miejscach publicznych.

Jean-François Copé przywódca frakcji parlamentarnej rządzącej we Francji partii UMP ogłosił w "Le Figaro" iż jego partia zamierza w ciągu dwóch tygodni złożyć projekt ustawy, która zakaże zakrywania twarzy w miejscach publicznych, czyli w urzędach, szkołach, kawiarniach oraz na ulicach.

Zakaz dotyczyć będzie muzułmanek noszących nikaby oraz burki, których we Francji jest bardzo mało - dane mówią, że około dwa tysiące kobiet we Francji zasłania twarz oraz na przykład kibiców piłkarskich. Kary mają też grozić ludziom, którzy zmuszają na przykład kobiety do zakrywania twarzy. 
 
Copé twierdzi, iż tworząc projekt brał pod uwagę, przede wszystkim kwestie bezpieczeństwa. Nie wyobraża on sobie jak nauczyciel miałby wydać dziecko osobie, której twarzy nie widzi. Pojawienie się zasłoniętych kobiet na lotniskach to też problem.

Politycy we Francji dyskutują już od dłuższego czasu na temat burek oraz zasłaniania twarzy. Teraz poczynione zostały zdecydowane kroki - prace nad ustawą zakazującą tego typu praktyk. Projekt ustawy ma  być poddany dyskusji we francuskim parlamencie już w marcu lub kwietniu. Jaka będzie decyzja chyba nietrudno przewidzieć. Prezydent Nicolas Sarkozy już od dawna jest przeciwnikiem burek.

wtorek, 5 stycznia 2010

Dlaczego noszę hidżab?


Odpowiedzi na to pytanie udzieliły same muzułmanki:

- Noszę hidżab, bo nie chcę być oceniana przez pryzmat tego, jak wyglądam. Chcę, by ludzie dostrzegli moją osobowość.

- Nosze hidżab, by podkreślić moją wiarę w Boga, który w Koranie, przekazał nam jak mamy się ubierać.

- Noszę hidżab, ponieważ ludzie mnie szanują - widzą we mnie osobę, nie kobietę.
- Hidżab to mój wybór, nikt nie zmuszał mnie bym go nosiła.

- Hidżab to oznaka mojej lojalności wobec religii i przekonań, nie muszę robić niczego, jeśli tego nie chcę. 

- Hidżab mnie w żaden sposób nie ogranicza.


- Nie rozpraszam mężczyzn, kiedy mam na sobie hidżab.


- Hidżab czyni mnie wyjątkową, jestem inna, wyróżniam się. Nie jest to złe.

- Hidżab pokazuje kim tak naprawdę jestem.

- Kobiety i mężczyźni zaczynają cie szanować, kiedy nosisz hidżab. 

- Hidżab chroni kobietę, tak jak pudełko chroni klejnot.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

50 batów za spódnicę do kolan w Sudanie.

Silva Kaszif - szesnastoletnia mieszkanka Sudanu, została aresztowana podczas spaceru w stolicy tego Kraju - Chartumie. Dziewczyna miała na sobie spódnicę, która sięgała jej kolan. Zdaniem policjanta, taki strój jest bardzo "nieprzyzwoity".

Silva Kaszif została aresztowana i skazana przez sędziego na karę 50 batów. Kara ta była, według wymiaru sprawiedliwości, adekwatna do popełnionego "przestępstwa". Baty wymierzono dziewczynie od razu po ogłoszeniu wyroku. 

Kodeks karny, który obowiązuje w Sudanie pochodzi z 1991 roku. Widnieje w nim przepis, iż każdy kto popełnia czyn nieobyczajny, akt przeciwko moralności lub nosi nieprzyzwoite ubrania może liczyć na karę 40 batów. Co ciekawe, kodeks nie precyzuje tego, czym jest nieprzyzwoite odzienie.

niedziela, 3 stycznia 2010

Słownik islamu.

W 2008 roku ukazał się, nakładem wydawnictwa Penguin, słownik islamu autorstwa Azima Nanji.

Ostatnio nabyłam tę pozycję książkową, która jest bardzo ciekawa i moim zdaniem przejrzyście i zrozumiale napisana.

Słownik jest bogaty w hasła z zakresu historii islamu, kultury, sztuki, prawa islamskiego. Wyjaśnia znaczenie i genezę poszczególnych świąt muzułmańskich, przybliża najważniejsze postaci związane z tą religią. Zawiera ilustracje oraz mapy.

Uważam, że jest to przydatna książka, dla osób, które interesują się islamem i jego kulturą, ale wątpię w hasło reklamujące ten słownik: " Definicyjny przewodnik do zrozumienia muzułmańskiego świata". Moim zdaniem, ta książka może pomóc zrozumieć wiele pojęć związanych z islamem, ale po jej przeczytaniu nie można liczyć na zrozumienie świata muzułmańskiego. Do zrozumienia kultury potrzebne są częste podróże lub zamieszkanie w danym miejscu, a nie przeczytanie książki.

Jednakże, polecam tę lekturę. Niestety słownik nie został przetłumaczony na język polski - wydany jest po angielsku.

Template by:
Free Blog Templates