czwartek, 18 lutego 2010

Wywiad z Waris Dirie

Pozostając w kręgu Waris Dirie, bo faktycznie w ostatnim czasie bardzo o Niej głośno, chciałabym zaprezentować na łamach tego bloga kolejny już wywiad z tą niezwykłą kobietą, który ukazał się dzisiaj w dwutygodniku VIVA!. Waris  Dirie jest obecnie rozchwytywana przez media, a to za sprawą filmu "Kwiat Pustyni", który niebawem wchodzi na ekrany polskich kin oraz bardzo ważnej sprawy, dla której walczy przez dłuższą część swojego życia - przeciw obrzezaniu kobiet. Zachęcam do przeczytania tego poruszającego i jak zwykle bardzo szczerego wywiadu.


Mieszkasz w Gdańsku? Zadziwiasz mnie. Prawdziwa z Ciebie nomadka. Po Londynie, Nowym Jorku, Wiedniu wybrałaś zimną Polskę?
Waris Dirie:
Zobaczyłam polskie morze i zakochałam się w tym miejscu. To było dwa lata temu. Wynajmuję willę nad samym brzegiem. Przyznaję, zimy są trudne. Często wyjeżdżam po trochę słońca do Afryki. Rozstałam się z ojcem starszego syna. Alleke ma dwanaście lat, mieszka teraz w Ameryce. Ja z niespełna rocznym Leonem jestem tutaj. Dużo podróżuję, a zaproszenia dostaję z całego świata. Wiele lat byłam ambasadorem przy ONZ. Nadal mówię ludziom, jaką torturą dla kobiety jest obrzezanie. Przeżyłam je, a wtedy, choć byłam taka mała, przyrzekłam sobie, że gdy tylko będę wystarczająco silna, będę z tym walczyć. I robię to każdego dnia.
To matka trzymała Cię w ramionach, kiedy inna kobieta okaleczała na zawsze Twoje ciało. Miałaś wtedy pięć lat i nic do powiedzenia. Wybaczyłaś jej?
Waris Dirie:
Wiele lat się nie widziałyśmy. Urodziłam się w muzułmańskiej rodzinie nomadów. Najpierw uciekłam z domu, potem z Somalii. I nigdy nie wróciłam. Tak naprawdę o tym, co się stało, rozmawiałyśmy całkiem niedawno. Mieszkałam wtedy w Wiedniu, mama ciężko zachorowała i przyjechała do mnie na operację. To była jedna z najtrudniejszych rozmów w moim życiu.
Spokojna rozmowa czy dramatyczna kłótnia?
Waris Dirie:
Nie walczyłam. Przekonywałam. „Mamo, nie jest ci wstyd za to, co mi zrobiłaś?”, zaczęłam. Nie miała pojęcia, o co mi chodzi. „O czym ty mówisz?”. Była naprawdę zaskoczona. „O mojej waginie! Co z nią zrobiłaś, mamo?!”. „Co z tobą?”, broniła się. „Kobieta nie może żyć taka »otwarta«. Chcesz mi powiedzieć, że tak nie jest? Że wszystko może się »TAM« dostać?”. Nie przejdą jej przez gardło pewne słowa, musiałam się z tym pogodzić. Nikt z nią tak wcześniej nie rozmawiał. To przecież temat tabu. Wytłumaczę ci, co moja mama miała na myśli. Musisz wiedzieć, że rytualne obrzezanie to nie tylko okaleczenie genitaliów dziewczynki. Po ich wycięciu zszywa się ciało, często akacjowym kolcem. Zostaje jedynie maleńki otwór. I już nie jesteś, jak to nazywa mama, „otwarta”, aż wyjdziesz za mąż. To nie jest naturalne. Widziałaś film, przyszła taka chwila, że gdyby nie pomoc lekarzy, mogło być ze mną bardzo źle. Ta krew, która co miesiąc powinna w naturalny sposób wypływać z ciała kobiety, z mojego nie mogła znaleźć ujścia.
Jak matki mogą robić coś takiego swoim córkom?
Waris Dirie:
Wciąż o to pytam. Jeśli trzymasz w ramionach swoje zdrowe, piękne dziecko, dlaczego w chwilę potem je okaleczasz? Niszczysz tak samo, jakbyś odcięła mu rękę czy nogę. Moja matka zrobiła to, co zrobiła, bo była przekonana, że to dla mnie najlepsze. Taka jest tradycja, kultura, wiara. Choć nie ma w Koranie sentencji, która nakazuje obrzezanie kobiet. Ale ludzie, którzy je praktykują, często nie umieją czytać. Nie czytają też Koranu. Wydaje im się, że Allah tak chce, bo słyszą to od pokoleń. Moja mama modli się pięć razy dziennie. Tymi samymi pięcioma słowami. Poprosiłam ją: „Znajdź w świętej księdze ten właśnie wers. Przeczytaj mi go”. Wiesz, co odpowiedziała?: „Nie umiem czytać.”. „To skąd wiesz, że Koran chce obrzezania?”, nie poddawałam się. „Bo wszyscy tak mówią”. To jest tragedia. Ten zwyczaj jest głęboko zakorzeniony. Nie krytykuję religii, tylko straszną tradycję. Matka myśli: Jeśli nie obrzezam córki, ona nigdy nie znajdzie męża. I idzie z nią pewnego dnia na skraj wioski. Być może nawet z bolącym sercem. Ale idzie.
Ile dziewczynek nie przeżywa obrzezania? Twoja siostra i dwie kuzynki zmarły.
Waris Dirie:
Trudno o rzetelne statystyki. Wykrwawiają się, umierają z powodu zakażenia, powikłań. O wielu nawet nie wiemy. Obrzezaniu oddaje się osiem tysięcy dziewczynek dziennie. Zamknij oczy i wyobraź sobie jedną, a potem dziesięć, sto. I nie płacz, tylko zrób coś! Ponad dwa miliony. Rok w rok. Często w strasznych warunkach higienicznych. Często, jak mnie, zardzewiałą żyletką. Jedyną drogą jest nieustające mówienie ludziom, że to, co robią swoim dzieciom, jest złe.
Ty mówisz. Słuchają Cię?
Waris Dirie:
Mój rodzony brat mieszka w Somalii, ma sześć córek. Każdego dnia powtarzam jego żonie: „Jeśli usłyszę, że dotknęłaś choć jedną, przyjdę po ciebie”. Kiedy rozmawiałyśmy po raz pierwszy, myślała, że żartuję. Gdy zrozumiała, że jestem śmiertelnie poważna, uciekła z domu na dwa dni. Tak była przerażona. Powiedziałam to samo bratu. Wysłuchał mnie. Jestem teraz spokojna. Ale i tak dzwonię.
Spokojna nie jesteś. Bałabym się stanąć Ci  na drodze.
Waris Dirie:
„Mamo, jeśli ta kobieta (a w każdej wsi jest taka szamanka-znachorka) znów to zrobi, nie mów mi, gdzie mieszka, bo ją znajdę, utnę rękę i nogę. Mamo, zrób coś, powstrzymaj to!”, błagałam. Dogląda teraz moich sióstr, bo żyje z nimi blisko. Jest moimi oczami. Pojechałam do Somalii. Zebrałam całą swoją rodzinę, cały klan. Pokazałam palcem: „Ty, ty i ty macie coś do zrobienia. Wszędzie, gdzie pójdziecie, mówcie »stop« obrzezaniu kobiet”. Mama nie chciała zostać ze mną w Europie, wróciła,  bo tak tęskniła za swoimi cholernymi kozami (śmiech). Rozumiem ją. To przecież wszystko, co zna. Ale ma na tej swojej pustyni telefon, często rozmawiamy. Jest teraz moim tajnym detektywem.
Boisz się czasami o siebie?
Waris Dirie:
Nigdy się nie bałam. Nikt, bez względu na to, jakiego jest wyznania, nie wciśnie mi kitu, gdy mówię o przestępstwie. Najgorszym, bo przeciwko dziecku, które nie może się obronić. Czy wiesz, że jeśli zapytasz mężczyznę, jaką kobietę wybierze – obrzezaną czy nie, odpowie niezmiennie: »Nieobrzezaną!«”.
Pytasz o to swoich mężczyzn?
Waris Dirie:
Zawsze o to pytam. Zbulwersuję cię, przyznając, że mam mężczyznę w każdym kraju? (Śmiech). To nie powinno nikogo obchodzić. Mnie samą najbardziej obchodzi walka o godność kobiet.
Jaki mężczyzna najbardziej Cię w życiu zmienił?
Waris Dirie:
Fotograf Terence Donovan. Był wspaniałym człowiekiem. To on zaczepił mnie na ulicy. To on zobaczył we mnie modelkę. Pokazał, jak wspaniale jest być kobietą. I że nie mam się czego wstydzić. Jestem piękna. Spotkanie z nim to był moment, w którym zdjęłam z siebie niewidzialną zasłonę. Ciemny koc utkany ze strachu. Czy jestem wystarczająco ładna? Czy mój tyłek i piersi są w porządku? Terence sprawił, że trafiłam na okładkę kultowego kalendarza Pirelli. Dał mi siłę. Aż zaakceptowałam się w stu procentach. Kiedy więc trafiłam na wybieg i założono mi bikini, pomyślałam tylko bez wstydu: Chrzanić to! Idę! Dajcie mi więcej! I miałam zabawę. Czy to lubiłam? Nie zawsze. Bo robić coś, czego się nie czuje, to dla mnie najtrudniejsze w życiu. Praca modelki bywała torturą. Flesze, pokazy, cały ten zbyteczny blichtr. Nie potrzebuję go. Ale grałam, bo jestem sprytna. Myśleli, że mnie używają, ale to ja używałam ich (śmiech). Aż powiedziałam: „Adios” – żegnajcie.
Odeszłaś głośno. Zamiast kolejnego wywiadu z top modelką postanowiłaś opowiedzieć dziennikarce swoją przeszłość. Dlaczego akurat wtedy?
Waris Dirie: Nie mogłam pogodzić się z tym, co mnie spotkało. Chciałam, by ludzie usłyszeli o potworności, o jakiej być może w całym swoim życiu nie mieli najmniejszego pojęcia. Musiałam to z siebie wyrzucić. Miałam świadomość, na co się porywam, i takich reakcji: „Kobieta z Trzeciego Świata mówi o swojej okaleczonej waginie. O co chodzi? Zabierzcie ją stąd! Uciszcie!”.
Chcieli słuchać. Dwanaście lat temu wydałaś swoją pierwszą książkę „Kwiat Pustyni” – tak tłumaczy się Twoje imię  Waris Dirie. Opowiedziałaś najszczerzej swoją historię. Stała się bestsellerem. Dziś na ekrany wchodzi nakręcony na jej podstawie film. Jakie to dla Ciebie emocje?
Waris Dirie: Po pierwszym seansie byłam dosłownie chora. Ty tylko patrzysz. Ja wciąż czuję. Wyobraź sobie, że tam, na ekranie, jest twoje dziecko. I pozwól sobie poczuć te wszystkie szarpiące do bólu emocje. Nie hamuj ich. Ten film jest dla mnie bardzo ważny. Oby dotarł każdemu do serca. Czasem ludzie spotykają się po seansie: „Widziałem wczoraj fajny film”, mówi ktoś. „Jaki?”, pada pytanie. „Oj, wiesz, tytułu nie pamiętam”. „Kwiatu Pustyni” nie da się z niczym innym pomylić. Jeśli masz powiedzieć: „Nie zgadzam się!”, musisz wiedzieć, z czym. Jeśli myślisz, że ten problem cię nie dotyczy, przekonaj się.
Nie miałam pojęcia, że nawet w Europie poddaje się obrzezaniu kobiety.
Waris Dirie: O mój Boże. W Afryce, na Środkowym Wschodzie, ale tak – również w rodzinach emigrantów w Europie. Dostaję maile od dzieci z Niemiec, Szwajcarii, Austrii. Mają 12, 13 lat. „Widziałam twój film. Świat już nie jest taki sam. Nie mogę go zapomnieć”. To cieszy moje serce. Te dzieci to świat jutra.
Waris, Ty zmieniasz świat. Właśnie przeczytałam, że 20 klanów w Somalii uradziło, by odejść od tradycji obrzezania kobiet. O zakazie obrzezania mówiło się na szczycie w Davos. Razem z francuskim przedsiębiorcą Francoisem-Henrim Pinaultem i jego żoną Salmą Hayek założyłaś właśnie w Paryżu Fundację do spraw Godności i Praw Kobiet.
Waris Dirie: I co? I co! Nie wystarcza mi samo słuchanie, że świat się zmienia. Kiedy usłyszę: „To już się nie dzieje. To koniec!”, wtedy odpocznę. Jest prawo. Ale i to za mało, zło dzieje się w podziemiu. Życie jest tym, co stworzysz. Bywa piekłem. Wciąż chcę zapomnieć o swoim. 

Źródło: http://polki.pl/viva_artykul,10017367.html#ocen_polki_pl

14 komentarzy:

  1. Wspaniała kobieta!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. przeczytałam wszystkie książki i czekam na film

    OdpowiedzUsuń
  3. Wzruszajacy film...Plakalam tak, ze lepiej nie mowic...

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkim polecam tak książkę jak i film.Do filmu wracam bardzo często- dawno nie widziałam takiego arcydzieła z taką kobietą.

    OdpowiedzUsuń
  5. WIELKA KOBIETA O WIELKIM SERCU I POTĘŻNEJ SILE!!!ZDUMIEWAJĄCA POSTAWA I WOLA WALKI!!!KASIĄŻKA WSPANIAŁA ,WZRUSZAJĄCA A JEDNOCZEŚNIE PRZERAŻAJĄCA!!!TO JAK POBUDKA DLA WSZYSTKICH KOBIET:WSTAŃMY I WALCZMY RAZEM Z NIĄ !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. przeczytalam w internecie fragment ksiazki kwiat pustyni i ogladalam wywiady z waris dire...jestem tak przerazona ze codziennie o tym mysle i chcialabym jakos pomoc ale niewiem jak?!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to samo. Codziennie myślę, płaczę i nie wiem co z tym zrobić.

      Usuń
    2. Mam to samo. Codziennie myślę, płaczę i nie wiem co z tym zrobić.

      Usuń
  7. Dopiero niedawno przeczytałam książkę "Kwiat Pustyni", bardzo mnie poruszyła. Podziwiam Waris za jej odwagę, mam nadzieję, że ten okropny rytuał obrzezania zaniknie jak najprędzej na zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Życiorys niesamowity...Wspaniała kobieta!

    OdpowiedzUsuń
  9. Niedawno przeczytałam książkę a potem obejrzałam film książka super film fajny ale scena obrzezania... popłakałam się jak patrzyłam na tą małą dziewczynkę (mam w tym wieku córeczke, straszne jak można takie coś robić własnemu dziecku). Podziwiam Waris jest bardzo silną kobietą oby takich więcej!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Waris to moja największa idolka!
    Przeczytałam "Kwiat pustyni", widziałam film.
    Nie mogę się nadziwić, ile dobrego zrobiła dla świata ta kobieta.
    Kochamy Cię, Waris!

    OdpowiedzUsuń
  11. Widziałam film. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć kto ostatnio wzbudził we mnie tak silne emocje. Wspieram ją w każdym działaniu na rzecz kobiet, które podejmie!!!

    Trzymam mocno kciuki!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam wszystkie książki oprócz ostatniej.
    Kiedy to się wreszcie skonczy? W głowie się nie mieści, jak można tak krzywdzić kobiety przysparzając im najpierw tyle cierpienia w młodosci, nie wspomnę ile z nich umiera.

    OdpowiedzUsuń

Template by:
Free Blog Templates